Saturday, November 12, 2022

Myśli, słowa i czyny

 Napisał Czytelnik (Liwiusz) pod wczorajszą notką

Skąd jednak wiesz co ludzie wewnątrz myślą i czują i czy okazują skruchę oraz z jakiego powodu, skoro nie dzielą się z Tobą szczegółami tychże wewnętrznych procesów?”

I faktycznie tego nie wiem. Mogę się domyślać, jednak takie domysły są zawsze ryzykowne. Są uczucia i emocje, są myśli, są słowa, i są czyny. Cztery samodzielnie światy.. Uczucia i emocje mogą (ale nie muszą) uruchamiać procesy myślowe. Myśli mogą (ale nie muszą) zostać ubrane w słowa. Za słowami mogą (ale nie muszą) pójść czyny.

O uczuciach i emocjach pisał nie będę – często bywa, że nie mamy nad nimi kontroli. Myśli możemy w pewnym stopniu kontrolować. Jednak myśli nie muszą być logicznie spójne, jedne mogą przeczyć innym i często tak bywa. Gdy myśli ubieramy słowa staramy się zazwyczaj by nasze słowa układały się w logiczną i spójną całość. Jednym to przychodzi łatwiej, innym trudniej. Słowa są jednak tanie i niewiele znaczą jeśli za słowami nie idą czyny – owoce. To one się liczą.

Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień rzucone. A więc: poznacie ich po owocach”(Mt 7, 17-20).

Jezus powiedział, że to, co jest w nas, wychodzi z nas. Oznacza to, że nasze zachowanie wypływa z naszego serca. I stwierdza również, że mamy władzę nad tym, co jest w nas - mamy wybór w tym, co mówimy i robimy.

Czyny mówią głośniej niż słowa.

Człowiek może 1000 razy powiedzieć, że jest mu przykro, ale jeśli nie zachowa się przepraszająco, to jego słowa nic nie znaczą.

"Twoje działania mówią tak głośno, że nie słyszę co mówisz"

 (Ralph Waldo Emerson).

I tu przychodzi przypowieść o poduszce pełnej piór.

W małym miasteczku gdzieś w Europie Wschodniej mieszkał miły człowiek z paskudnym problemem: za dużo mówił o innych ludziach. Nie mógł się powstrzymać. Kiedy tylko usłyszał jakąś historię o kimś, kogo znał, a czasem o kimś, kogo nie znał, musiał ją opowiedzieć swoim przyjaciołom. Ponieważ zajmował się biznesem, słyszał sporo plotek i opowieści. Uwielbiał uwagę, którą otrzymywał, i był zachwycony, gdy śmiano się z powodu sposobu, w jaki opowiadał swoje "anegdoty", które czasem ubarwiał drobnymi szczegółami, które wymyślał, by uczynić je zabawniejszymi i bardziej soczystymi. Poza tym był naprawdę miłym, dobrodusznym człowiekiem.

W pewnym sensie wiedział, że to złe, ale... to było zbyt kuszące, a w każdym razie większość z tego, co opowiadał, zdarzyło się naprawdę, prawda? Wiele z jego opowieści było po prostu niewinnych i zabawnych, prawda?

Pewnego dnia dowiedział się czegoś naprawdę dziwnego (ale prawdziwego) o innym biznesmenie w mieście. Oczywiście czuł się zmuszony podzielić się tym, co wiedział, ze swoimi kolegami, którzy opowiedzieli to swoim przyjaciołom, którzy opowiedzieli to ludziom, których znali, którzy opowiedzieli to swoim żonom, które rozmawiały ze swoimi przyjaciółmi i sąsiadami. Rozeszło się to po mieście, aż usłyszał to nieszczęśliwy biznesmen, który był głównym bohaterem tej historii. Pobiegł do rabina miasta, biadał i narzekał, że jest zrujnowany! Po tym wydarzeniu nikt nie chciał mieć z nim do czynienia. Jego dobre imię i reputacja przepadły z wiatrem.

Teraz rabin znał swoich klientów, że tak powiem, i postanowił wezwać człowieka, który uwielbiał opowiadać historie. Jeśli nie był tym, który je rozpoczął, mógł przynajmniej wiedzieć, kto to zrobił.

Kiedy miły człowiek z paskudnym problemem usłyszał od rabina, jak bardzo jego kolega jest zdruzgotany, zrobiło mu się naprawdę przykro. Szczerze mówiąc, nie uważał, żeby opowiadanie tej historii było aż tak wielkim problemem, ponieważ była ona prawdziwa; rabin mógł to sprawdzić, jeśli chciał. Rabin westchnął.

"Prawda, nieprawda, to naprawdę nie robi różnicy! Po prostu nie można opowiadać historii o ludziach. To wszystko jest lashon hara, oszczerstwo, i to jest jak morderstwo - zabijasz reputację osoby." Powiedział o wiele więcej, a człowiek, który rozpoczął plotkę, czuł się teraz naprawdę źle i przykro. "Co mogę zrobić, żeby to cofnąć?" szlochał. "Zrobię wszystko, co powiesz!" 

Rabin spojrzał na niego. "Czy masz w swoim domu jakieś poduszki z pierza?". "Rabbi, nie jestem biedny; mam ich całą masę. Ale co chcesz, żebym zrobił, sprzedał je?". 

"Nie, po prostu przynieś mi jedną".

Mężczyzna był zakłopotany, ale wrócił nieco później do gabinetu rabina z miłą puszystą poduszką pod pachą. Rabin otworzył okno i podał mu nóż. "Rozetnij to!"

"Ale Rabbi, tutaj w twoim gabinecie? To zrobi się bałagan!"

"Zrób jak mówię!"

I mężczyzna rozciął poduszkę. Wyleciała z niej chmura piór. Wylądowały na krzesłach i na regale, na zegarze, na kocie, który za nimi skakał. Uleciały nad stołem i do filiżanek, na rabina i na mężczyznę z nożem, a wiele z nich wyleciało przez okno w wielkim, wirującym szlaku.

Rabin odczekał dziesięć minut. Potem rozkazał mężczyźnie: "Teraz przynieś mi wszystkie pióra i upchnij je z powrotem w swojej poduszce. Wszystkie, pamiętaj. Nie może zabraknąć ani jednego!"

Mężczyzna wpatrywał się w rabina z niedowierzaniem. "To niemożliwe, rabinie. Te tutaj w tym pokoju mogę dostać, większość z nich, ale te, które wyleciały przez okno, zniknęły. Rabbi, nie mogę tego zrobić, wiesz o tym!".

"Tak", powiedział rabin i skinął poważnie głową, "tak to jest: kiedy plotka, plotkarska historia, 'sekret', opuszcza twoje usta, nie wiesz, gdzie się skończy. Leci na skrzydłach wiatru i nigdy nie można jej odzyskać!".

Nakazał temu człowiekowi głęboko przeprosić osobę, o której rozpuścił plotkę; to trudne i bolesne, ale to było najmniejsze, co mógł zrobić. Kazał mu przeprosić ludzi, którym opowiedział tę historię, czyniąc ich wspólnikami w paskudnej grze lashon hara, i nakazał mu pilnie studiować prawa dotyczące lashon hara codziennie przez rok, a następnie wrócić do niego.

Tak właśnie zrobił ten człowiek. I nie tylko studiował o lashon hara, ale także opowiadał o tym, jak ważne jest pilnowanie swojego języka wszystkim swoim przyjaciołom i kolegom. I w końcu stał się miłym człowiekiem, który pokonał paskudny problem.

Shoshannah Brombacher

Przetłumaczono z www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)

W dzisiejszych czasach miły człowiek z paskudnym charaktrem nie musi chodzić po mieście by opowiadać swe historyjki. Ma do dyspozycji SMS i messangery. Ma do dyspozycji “copy and paste”. Ubrawia historyjki poprzez wycinanie. Gdy na przykład dostanie od biznesmena widomość: “wezmę cię na wspólnika do interesu ale pod warunkiem, że najpierw ułożysz dobre stozunki z członkami rady nadzorczej by cię ta zaakceptowała”, wytnie tylko i skopiuje “wezmę cię na wspólnika do interesu” i roześle SMSy jak to nasz biznesmen obiecuje i nie dotrzymuje słowa. I nawet “w pewnym sensie” nie pomyśli, że to jest złe.

“"Prawda, nieprawda, to naprawdę nie robi różnicy! Po prostu nie można opowiadać historii o ludziach. To wszystko jest lashon hara, oszczerstwo, i to jest jak morderstwo - zabijasz reputację osoby."





6 comments:

  1. Z poczty
    Jaka miła wiadomość:

    Date: 11 Nov 2022
    To: "Arkadiusz Jadczyk" ajadczyk@sfr.fr
    From: ""Advances in Applied Clifford Algebras (AACA)"
    Subject: Your Submission AACA-D-21-00137R4
    Dear Dr. Jadczyk,

    I am pleased to inform you that your manuscript AACA-D-21-00137R4 entitled "On the bundle of Clifford algebras over the space of quadratic forms" has been accepted for publication in Advances in Applied Clifford Algebras.

    Po czterech latach!!!!

    ReplyDelete
  2. Machiavelli rani miłego człowieka gdzieś na Wschodzie Europy.Cierpiacy krzyczy zbólu. Wtedy oprawca - jak to na fizyka przystało - argumentuje - całkiem racjonalnie- nie krzycz - krzykiem zakłócasz innym błogą ciszę. No i krzyk jest nieodwracalny nie cofniesz tego co inni już usłyszeli. W domyśle - masz cierpieć w milczeniu i nie psuć mi opinii. Jednak - jakoś racjonalnie nie zauważa, że "zakazują" ofierze krzyku sam odcina się od inforamcji o tym co ona czuje czyli tego jakie konsekwencje mają jego działania.
    A przecież - "prawda was wyzwoli" - czyli odcina sie od prawdy i chce tkwić w niewoli. Zapomina również o "jak sobie pościelisz tak się wyśpisz" lub "co posiejesz to pozbierasz". Nauka bywa bolesna ale tego nasz Machiavelli już nie potrafi zaakceptować?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ten komentarz nie dotyczy tematu notki. Nie wiadomo czego dotyczy. Jeśli anomimowy Czytelniku masz coś do powiedzenia, co dotyczy tematu notki, postaraj się to wyrazić jasno i zrozumiale dla innych. Chocby przez szacunek dla tych innych.

      Delete
  3. Ze stołu roboczego:

    Jutro wracam, po przerwie, do modelu zabawki. Mamy już gotowe narzedzia. Brak nam jeszcze jednej informacji. Tę wkrótce nadrobimy.
    Jednak podczas gdy poczatkowo myślałem, że zabawimy sie sygnaturą (1,1), teraz widzę, że byłoby to zbyt mało interesujące. Sygnatura (2,1) (czy (1,2) - na to samo wychodzi) jest bardziej interesująca i coś się tam już naprawdę może dziać. A co? Tego z góry przewidziec nie można.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ach, zapomniałem. Gurdżijew mówił, by co zaczęte, to kończyć. A ja zapomniałem, że mam do skończenia tę Erratę. Więc zostawię sobie dzień na jej dokończenie - w przyszłym tygodniu. Już to sobie zapisuję. Gdy ukończę - udostepnię.

      Delete
  4. "Jednak podczas gdy poczatkowo myślałem, że zabawimy sie sygnaturą (1,1), teraz widzę, że byłoby to zbyt mało interesujące. Sygnatura (2,1) (czy (1,2) - na to samo wychodzi) jest bardziej interesująca i coś się tam już naprawdę może dziać. A co?".

    Klęska urodzaju!

    ReplyDelete

Thank you for your comment..

The Spin Chronicles (Part 13): Norms, Spinors, and Why Mathematicians Need Better Nature Walks

 Welcome back to The Spin Chronicles ! If you’ve been following along (and if you haven’t, shame on you—catch up on Part 12 Geometry, Kant, ...